O książkach i nie tylko czyli… jak nie oślepłam od świateł…
-Cześć, co tam nowego czytasz? – zaytała rutynowo M.
-Wiesz, kiedyś przy okazji jakiejś promocji kupilam “Ślepnąc od świateł” Jakuba Żulczyka. Byłam ciekawa więc wzięłam, no i czytam…
-Aaa… oglądałam serial, był super, naprawdę dobrze zrobiony, zupełnie jakby niepolska produkcja… A jak książka? – dociekała M.
-Hmm, skoro serial Ci się podobał to sugeruję, abyś przy serialu została… – zaczęłam niepewnie
-Nie podoba Ci się? – przerwala mi M.
-M. słuchaj, wiesz że ja nie oceniam autorów po jednej książce… więc nie mogę powiedzieć, że Żulczyk źle pisze… ale że “Ślepnąc od świateł” do dobra książka, też mi przez usta nie przejdzie – powiedziałam
-Ale co dokładnie Ci przeszkadza? Naprawdę, mówię Ci, historia przedstawiona na ekranie trzymała w napięciu, a aktorzy pierwsza klasa, zagrali po prostu r e w e l a c y j n i e!
-Po pierwsze, językowo. Zapewne miało być obrazowo i rzęsiście, a wyszło mdło. Cały tekst jest przesiąknięty nieudanymi metaforami, momentami ocierając sie o grafomanię… Bohater, który nie budzi ani sympatii ani krzty zaufania. Przewidywalność, bo od połowy książki czytelnik wie, jak to się wszystko skończy…
Sama historia – jakich wiele. Tematyka – że niby portret nocnego życia Warszawy, czy też warszawy jako miasta – no spoko, ale w taki sposób przedstawiona może zainteresować, co najwyżej, licealistę. A już porównywanie na okładkowym opisie “Ślepnąc od świateł” do “Złego” Tyrmanda, to straszne przegięcie … Zapewniam Cię, że Leopold Tyrmand się grobie przewraca, a Żulczyk musi jeszcze parę ładnych lat nad warsztatem popracować, żeby mu dorównać!
-Hmm – zamyśliła się M. – Skoro tak, to może “Ślepnąc od świateł” to jeden z tych nielicznych przypadków, gdzie ekranizacja jest wybitniejsza od literackiego propotypu? Tak jak w przypadku “Lotu nad kukułczym gniazdem“…
Tak właśnie, Drodzy Czytelnicy, jeśli macie ochotę, polecam: obejrzcie serial “Ślepnąc od świateł” a czas, który wykorzystalibyście na czytanie książki, przeznaczcie na jakąś inną powieść… Ekranową realizację możecie obejrzeć na HBO.
Podpisuję się pod opinią M. : dobrze zrobione, dobrze zagrane… Można? Można!