Stara Słaboniowa i spiekładuchy – Joanna Łańcucka
Witam Was Drodzy Czytelnicy po bardzo długiej przerwie. Nie będę obiecywać, że już taka nieobecność się nie powtórzy, bo gołosłowną być nie lubię. Natomiast może tak być, że pisarska niemoc mnie w końcu opuści (tak to mimowolnie to czuję pod skórą) i pozwoli mi to częściej Wam opowiadać o książkach.
Dzisiaj będzie trochę o polskim folklorze wzbogaconym nutką słowiańskiej demonologii. Jednak, jak zwykle pod pierzynką bezpośrednio odczytywanych treści, znajdziemy coś o wiele głębszego. Zapraszam, przeczytajcie o “Słabobiowej i spiekładuchach” Joanny Łańcuckiej !
Kimże jest stara Słaboniowa ? Starsza pani, zamieszkująca Capówkę – maleńką wioseczkę, taką jakich setki i tysiące na polskiej prowincji znajdziecie. Słaboniowa jest już wdową, mieszka samotnie w starej chatynce, w towarzystwie – obowiązkowo – kota. I jednej kozy. Joanna Łańcucka nie przedstawia losów Słaboniowej i innych mieszkańców Capówki w jakiś konkretny, poukładany sposób. Książka jest raczej zbiorem luźno powiązanych opowiadań.
Zapytacie, co jest takiego ciekawego w perypetiach samotnej staruszki ze wsi mieszkającej z kotem? Otóż, stara Słaboniowa oprócz tego, że ma swoje lata i niejedno w życiu widziała, to jeszcze ma pewne, arcyciekawe umiejętności.. A że pewnego zimowego dnia na Capówkę pada cień i pewne wydarzenia utorują złu drogę do jej mieszkańców, wiedza starej Słaboniowej będzie nie do przecenienia
Joanna Łańcucka stworzyła niesamowity klimat, połączyła obraz polskiej wsi lat 80 i 90-tych ze słowiańską demonologią i folklorem. Na kartach książki spotkacie klasyczne słowiańskie upiory i widziadła, choćby dlatego warto po tę lekturę sięgnąć, aby dowiedzieć się więcej o dawnym, wiejskim folklorze.
Ponadto, Joanna Łańcucka popisała się wspaniałą plastycznością językową, używając niesamowicie kwiecistej wiejskiej gwary. Ze “Starej Słaboniowej i spiekładuchów” wyczytacie o tym, jak bardzo ważna jest wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie, nawet taka, która się wymyka logicznym wyjaśnieniom. Oraz oczywiście o tym, że “są na ziemi i niebie dziwy, o którym się (…) filozofom nie śniło”.
Drodzy Czytelnicy, mamy akurat 1 listopada, wczoraj było święto Dziadów a jutro obchodzimy Dzień Zaduszny. Najlepszy moment w roku, aby otworzyć się na “spiekładuchy” i zobaczyć jak radzi sobie z nimi stara Słaboniowa!