Empuzjon – Olga Tokarczuk
Drodzy Czytelnicy, do dziś pamiętam smak intelektualnej uczty przy pierwszej lekturze książki Olgi Tokarczuk “Prawiek i inne czasy“. Odkrycie pisarstwa Olgi Tokarczuk było wówczas dla mnie niczym świeży powiew w moim czytelniczym żywocie, zdarzeniem wyznaczającym “przedtem” i “potem”.
“Empuzjon”, pierwsza powieść pisarki po otrzymaniu Literackiej Nagrody Nobla, był bardzo wyczekiwany. Niedziwne zatem, że wydaniu “Empuzjona” towarzyszył duży szum. Ja jednak czekałam na tę powieść z niepokojem. Wiadomo przecież, że każdy pisarz, nawet taki przez duże P, ma dzieła lepsze i gorsze. Problem w tym, że zazwyczaj, choć oczywiście nie zawsze, najpierw powstają te najlepsze powieści, będące wyznacznikiem twórczości. A potem, chcąc nie chcąc, wkrada się pewien schemat, coś się powtarza, i już “nie jest takie samo”.
Był jeszcze inny powód, dla którego po “Empuzjon” sięgałam z pewna dozą powściągliwości. Otóż, z fragmentu opublikowanego jeszcze przed wydaniem powieści w magazynie “Książki” znałam zarys fabuły. Wiedziałam, że jej konstrukcja jest uderzająco podobna do “Czarodziejskiej góry” Thomasa Manna. Zresztą, Olga Tokarczuk nigdy nie kryła się z tym, że “Czarodziejska góra” jest jej ulubioną książką, tą jedyną, którą zabrałaby na bezludną wyspę. Jednak z całym moim uznaniem dla talentu Olgi Tokarczuk, dzieło Manna jest klasykiem klasyków i śmiem twierdzić, że każda, nawet najbardziej udana, próba stworzenia nawiązującej do “Czarodziejskiej góry” historii nie skończy się stuprocentowym powodzeniem.
Zanim jednak przejdę do oceny, jak bardzo Oldze Tokarczuk udało się to karkołomne przedsięwzięcie, oraz o czym, tak naprawdę, jest “Empuzjon”, kilka słów o fabule. Wiele już Wam, Drodzy Czytelnicy, zdradziłam. Jeśli w “Czarodziejskiej górze” mieliśmy uzdrowisko w szwajcarskim Davos, w “Empuzjonie” przenosimy się do uzdrowiska Görbersdorf (Sokołowsko) na Dolnym Śląsku, gdzie faktycznie istniało niegdyś bardzo znane sanatorium dla chorych na gruźlicę, albo jak to wtedy pięknie ujmowano “choroby piersiowe i gardlane”.
Jak uzdrowisko, to kuracjusze. Ich jedynym zajęciem jest zdrowienie, zatem czas im mija na rozmowach i dyskusjach mniej lub bardziej filozoficznych, podczas spacerów, posiłków lub wspólnych wieczorów. “Empuzjonie” znajdziemy również odpowiednik postaci Hansa Castorpa – Mieczysława. Mieczyś jest młodym studentem z Lwowa, wychowanym samotnie przez surowego ojca, którego bardzo martwi stan zdrowia syna. Czy aby tylko słabe zdrowie Mieczysia jest przyczyną zmartwienia ? To się okaże. Na razie Mieczysław wsiąka powoli w powolny rytm życia sanatorium, wyznaczanym przez zabiegi, leżakowanie, spacery itp. W pensjonacie “Dla Panów” poznaje swoich towarzyszy niedoli, gdzie w wolnych chwilach przy nalewce Schwärmerei lokalnego przepisu toczą długie i gorące dysputy. O życiu, kobietach, świecie, demokracji i wojnach. Niby nic, czas przeciekający przez palce, oniryczny klimat sennego uzdrowiska i rozmowy intelektualistów. Aż się prosi, aby zdarzyło się coś, od czego świat zadrży w posadach. W “Czarodziejskiej Górze” wybucha I Wojna Światowa, w “Empuzjonie” zaś do głosu dochodzą inne, bardziej pierwotne siły. Jednak zanim to się stanie, właśnie pewna pierwotna siła zacznie powoli przyciągać Mieczysława do opuszczonego pomieszczenia pensjonatu. Co tam Mieczyś odkryje?
Oczywiście, że nie napiszę Wam, co dokładnie wydarzy się w “Empuzjonie”! Znacie mnie przecież. Aby dowiedzieć się jakie dziwne moce czają się w Sokołowsku, musicie “Empuzjon” otworzyć i zacząć czytać. Powiem tylko, że już sam tytuł odwołuje się do ciemnych mocy, bowiem Empuza w greckiej mitologii była boginią strachu, która mieszkała w Hadesie i wychodziła z niego na powierzchnię Ziemi aby, między innymi, zabijać podróżnych wysysając z nich krew…
Zatem, zostawiając fabułę na boku – o czym jest “Empuzjon”?
To bardzo złożone dzieło, i jednoznaczna odpowiedź na tak postawione pytanie jest, po prostu, niemożliwa. Na pewno, przewodnim wątkiem, który zauważycie, jest podróż w głąb siebie. Ta podróż w jedną stronę, na spotkanie swojego prawdziwego ja. W miejsce, skąd raczej się nie wraca, a jeśli już, to jako całkowicie ktoś inny. “Empuzjon” to powieść o samoakceptacji i pozwoleniu sobie na swoją własną “nienormatywność”. A czy w ogóle wiemy co to jest “normatywność” ?- zadaje pytanie Olga Tokarczuk.
Poza tym, “Empuzjon” ukazuje nam w sposób trochę prześmiewczy, jakby w krzywym zwierciadle, realia epoki. Rozmowy i rozważania bohaterów w przerysowany sposób pokazują obyczajowość i w ogóle przekonania z początku XX wieku. Jak wspomniałam, bohaterami powieści są mężczyźni, i tylko ich punkt widzenia jest prezentowany. Myślę, że w tym kontekście możemy odczytać “Empuzjon” jako obraz tego, jak społeczeństwo i norma społeczna zmieniła się od tamtych czasów. Ale też jako ostrzeżenie, że jeszcze całkiem sporo w naszych społecznościach mamy do zrobienia. Tutaj oczywiście Oldze Tokarczuk nie udało się uniknąć przestawienia własnego światopoglądu. Autorka posłużyła się kontrastem, aby wypowiedzieć się na ważne aktualnie tematy, takie jak na przykład szeroko pojęte równość i tolerancja. Natknęłam się nawet na opinię określającą “Empuzjon” jako “mokry sen lewaczki”. Jak widzicie, Drodzy Czytelnicy, polityka wszędzie wejdzie ze swoim brudnymi buciorami. Jednak nie dajmy się sprowokować. Ktoś mądry kiedyś powiedział: “jak masz wiedzę, to nie potrzeba ci poglądów”. Lepszych słów na wszelkie komentarze o “Empuzjonie” zabarwieniu politycznym nie znajduję.
A czy udało się Oldze Tokarczuk stać drugim Thomasem Mannem? To również bardzo złożona kwestia, i podejrzewam, że można by na ten temat prowadzić wielogodzinne dyskusje… Ja użyję sztuki dyplomacji i powiem tak: “Czarodziejska góra” jest tylko jedna i kropka. Jednak mamy niebywałe szczęście, że w naszym rodzimym literackim panteonie jest Olga Tokarczuk Zwłaszcza, jeśli chodzi o operowanie językiem, pani Olga jest, po prostu, wirtuozem!
Zostańcie z tym, Drodzy Czytelnicy, przeczytajcie “Empuzjon” i oceńcie sami…