Baśń o wężowym sercu czyli wtóre słowo o Jakóbie Szeli – Radek Rak
Drodzy Czytelnicy, czasem ponosi mnie wyobraźnia… Jakiś impuls, obraz czy cytat i już widzę oczami wyobraźni scenę, która mogła powstać tylko w bardzo pokręconym umyśle. “Pokręconym” w pozytywnym tego słowa znaczeniu, rzecz jasna!
I tak, wyobraziłam sobie Radka Raka tworzącego “Baśń o wężowym sercu czyli wtóre słowo o Jakóbie Szeli”.
A wyglądało to tak: młody, długowłosy mężczyzna (tutaj akurat bardzo wyobraźni wysilać nie musiałam, zdjęcie Radka Raka po otrzymaniu przez niego Nagrody Nike obiegło Internet) stoi nad parującym kociołkiem w pracowni (takiej przypominającej bajkową pracownię Papy Smerfa) pełnej mądrych ksiąg i tajemniczych substancji.
W kociołku waży jakąś, zapewne magiczną, miksturę, a dorzucając poszczególne składniki szepcze:
garść historycznych realiów, postać wokół której narosło wiele niejasności i plotek, kilka galicyjskich legend, szczypta magii i erotyzmu... ups, trochę dużo mi się sypnęło.. hhmmm to może nawet i lepiej..."
Oczywiście, w realnym świecie Radek Rak, autor “Baśni o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli” raczej nie miał kociołka ani czarnoksięskiej pracowni…. Jednak wykonał coś bardzo podobnego, tylko że zamiast czarów i zaklęć, użył zapewne klawiatury komputera i własnego umysłu…
Historyczną postać przywódcy powstań chłopskich – Jakuba Szelę, co do życiorysu którego historycy do dziś mają wiele wątpliwosci, osadził w dość dobrze oddanych realiach historycznych polskiej wsi XIX wieku pod zaborem austriackim. Do dziś znawcy nie są w stanie zgodzić się, czy Szela był sprawiedliwym obrońcą ciemiężonych chłopów czy też nie znającym litości mordercą…
W “Baśni” poznajemy go jako młodego, osieroconego chłopaka, który urodziwszy się w jako pańszczyźniany chłop, nie ma wielkiego wpływu na swoje życie. Właściwie, jest własnością swojego pana, jak wszyscy chłopi, bądź “chamy” w ówczesnym czasie. Splot niesamowitych wydarzeń i kiełkująca w umyśle młodego Kóby niezgoda na ten stan rzeczy sprawiają jednak, że jego życie potoczy się zgoła inaczej niż można było się spodziewać…
Te niesamowite wydarzenia to właśnie ta magia, którą Radek Rak wsypał do “kociołka” swojej opowieści i energicznie zamieszał. W rezultacie otrzymaliśmy pełen kolorów obraz…
Po pierwsze, stosunków społecznych panujących w Galicji w XIX wieku, z ogromną polaryzacją polskiego społeczeństwa, i wyzyskiem jednej grupy społecznej przez drugą. Po drugie, obraz życia na galicyjskiej wsi tamtych czasów, wraz z jego obrzędowością i cyklicznością, narzuconą przez zmieniające się pory roku… Po trzecie, “Baśń o wężowym sercu” to zbiór lokalnych galicyjskich legend, co podkreśla narracja utrzymana w stylu baśniowo – legendarnym. I oczywiście, jak na baśń przystało, odwieczna walka dobra z siłami zła w książce Raka też występuje, przypominając nam co rusz, że w każdym z nas drzemie jakaś mroczna część, czasem uśpiona, częściej jednak dopominająca się uwagi…
Wreszcie po czwarte, to opowieść przy której trzeba odrzucić racjonalizm i dać się porwać magii, uwierzyć, że świat kryje w sobie wiele tajemnic. Że świat to miejsce, gdzie wszystko jest możliwe, zaś widoczne przenika się z tym co niewidoczne, a materialne tym, co jest duchowe. I że to od nas zależy, czy zechcemy to dostrzec…
Jeśli do tego dodamy dużą dawkę erotyzmu, którym autor absolutnie nie epatuje, lecz traktuje jako rzecz najnaturalniejszą na świecie, to możecie być pewni, Drodzy Czytelnicy, że “Baśń o wężowym sercu…” to niesamowita dawka czytelniczych emocji…
W “Baśni o wężowym sercu” Radek Rak całkiem sprawnie łączy realizm magiczny z wątkiem historycznym. Jeśli trochę poszperacie, Drodzy Czytelnicy, na temat samej postaci Jakuba Szeli, to zobaczycie, że autor nie zatracił wiele z historycznych realiów w swojej powieści, mimo, iż ta aż roi się od wydarzeń totalnie odrealnionych. Udało mu się zatem stworzyć niesamowity melanż, pozwalający na odbycie jednocześnie dwóch literackich podróży: w czasie i pomiędzy wymiarami…
Dlatego, jeśli lubicie historyczne podróże i uwielbiacie literacko zwiedzać inne światy, to polecam, sięgnijcie po “Baśń o wężowym sercu, albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli” i pozwólcie sobie na chwilę odlecieć!
Dla mnie zaś “Baśń” miała również wymiar sentymentalny. Przez jakiś czas mieszkałam w Galicji, i znam miejscowości występujące w powieści.
Kraków, Krosno, Jasło, Tarnów, Brzostek, Żmigród i rzeka Wisłoka… miło było wrócić tam raz jeszcze…