O książkach i nie tylko… czyli jak uciekł mi Hans Castorp – Czarodziejska Góra – Thomas Mann
– Wiesz co, M.?
-hmmm??
-Uciekł mi Hans Castorp…
-Co?? – wykrzyknęła M. ze zdumieniem, nie rozumiejąc.
-No.. “Czarodziejska Góra”, pamiętasz? Mówiłam Ci, że wróciłam do tej książki… Zabrałam ją ze sobą w delegację, i przez przypadek zostawiłam w hotelu… I jak przez dwa tygodnie nie mogłam się odczepić od Hansa Castorpa i jego pobytu “tam, na górze”, tak teraz uciekł mi…
-Czasem książki też muszą się od nas uwolnić.. Może ktoś ją znajdzie i przeczyta… Będzie to twój wkład w propagowanie czytelnictwa – powiedział M. chichocząc…
Drodzy Czytelnicy, “Czarodziejska góra” Thomasa Manna to wspaniały, choć niełatwy klasyk. I w sam raz na kwarantannę…
Główny bohater, Hans Castorp, odwiedza kuzyna w sanatorium dla gruźlików położonym wysoko w górach… Pobyt, który miał trwać zaledwie dwa tygodnie, przedłuża się do kilku lat, a bohater sam nie wie kiedy wsiąka w monotonną i całkiem przewidywalną codzienność…
Celowe wyhamowanie, zawieszenie… Czyż nie żyjemy teraz właśnie na takiej czarodziejskiej górze, zaklęci w bezwład jak za dotknięciem magicznej różdżki?