Zimowla – Dominika Słowik
"(...) Uważam, że aby w ogóle coś napisać, trzeba długo siedzieć i gapić się przed siebie, nic nie robiąc. Nie umiem siąść do tekstu od razu, nawet jeśli mam na niego pomysł, on musi się we mnie uleżeć (...)".
Tym cytatem próbuję usprawiedliwić, Drodzy Czytelnicy, moją prawie dwumiesięczną nieobecność na Moli Książkowej. Ja także, choć nie piszę książek, tylko o książkach, czasem potrzebuję czasu, aby je przegryźć, przeżuć, przepuścić przez zwoje mózgowe… Słowem, przeżyć! Wybaczcie proszę, że zajęło mi to trochę czasu.
Nie bez powodu rozpoczęłam cytatem z wywiadu Michała Nogasia z Dominiką Słowik – autorką, która otrzymała Paszport Polityki za swoją drugą powieść “Zimowla”. Muszę przyznać, że “Zimowla” zabrała mnie w ciekawą podróż i sprawiła, że na jeden sezon zanurzyłam się dziwnym, senno-onirycznym świecie…
Czułam sie trochę jak Alicja w Krainie Czarów. Chociaż, jak sie okazało w miarę czytania, świat ten z tajemnicą i snem miał niewiele wspólnego…
Tytułowa zimowla to termin pszczelarski. Oznacza czas kiedy pszczoły zimują wewnątrz ula. To taki czas kiedy cała społeczność owadów wygasza swoją aktywność w oczekiwaniu na kolejną wiosnę, na kolejny rozkwit przyrody.
To czekanie, tkwienie w zawieszeniu całej społeczności w oczekiwaniu na coś, co dopiero się ma wydarzyć, przenika całą powieść Dominiki Słowik. Stąd, zapewne, tytuł…
Rzecz dzieje się w niewielkiej mieścinie – Cukrówce, położonej w Dolinie Zmornickiej. Jeśli poszukacie na mapie, Drodzy Czytenicy, to zobaczycie, że taka miejscowość faktycznie istnieje. Zwykłe miasteczko, wydawałoby się…
Czyżby? Obraz Matki Boskiej płacze prawdziwymi łzami, miejski urzędnik traci rozum i udaje wróżbitę, dziewczyna z dobrego domu wspina się nocami na dachy domów całkiem naga… Jakby tego było mało, okazuje się, że założyciel miejscowego muzeum popełnił przed laty samobójstwo, zabierając do grobu pewne tajemnice, a w pobliskim stawie mieszkańcy odnajdują ciało reportera, starającego się o owych sekretach czegoś dowiedzieć…
Mamy więc małą, dość duszną społeczność, tajemnice sprzed lat i kogoś, kto chce je odkryć. Całość wątków przeplatana jest histrorią rodziny narratorki i mieszkańców Cukrówki. Historie zwykłe i te niesamowite przenikają się tworząc całkiem wybuchową mieszankę…
Taki portretów małych społeczności, gdzie pilnie strzeżone tajemnice domagają się wydobycia na świato dzienne, było już parę. Czym zatem wyróżnia się “Zimowla”? Przede wszystkim, jest wspomnieniem z dzieciństwa. I jako takie właśnie, ma prawo mieć oniryczny charakter pełen cudów i niesamowitych zdarzeń. Jednak jak każdy z nas, narratorka także dorasta. I widzi owe cuda w zupełnie innym świetle…
We wspomnieniach często umysł plata nam figle i każe pamiętać fakty nie takimi, jakimi były naprawdę, ale takimi jak chcemy je zapamiętać. “Zimowla” to powieść właśnie o tym, że każdy ma swoją własną pamięć, wersję wydarzeń. Tak jesteśmy skonstruowani, zarówno jako jednostki, jak i społeczność. W tym kontekście “Zimowla” to powieść o pamięci. Zwłaszcza tej zbiorowej, łaczącej kolejne pokolenia. To ona, nie mieszkańcy Cukrówki, jest prawdziwym głównym bohaterem “Zimowli”.
“Zimowla” to też książka o przełomie. O tym momencie w życiu każdego z nas, gdy nazbieramy w sobie tyle krytycyzmu, a i czasem cynizmu, aby stwierdzić, że cokolwiek by się nie zdarzyło, i tak z szerszej perspektywy nie ma to większego znaczenia. Zupełnie jak w piosence Grzegorza Turnau’a:
“Zimowla” została bardzo entuzjastycznie przyjęta. I całkiem słusznie. Zwłaszcza język powieści zasługuje na pochwałę. Bardzo plastyczny, emocjonalny, trafny w opisach i budujący napięcie. Zadziwiający dojrzałością jak na tak młodą autorkę… Dla przypomnienia, “Zimowla” to druga, po “Atlas. Doppelganger” powieść Dominiki Słowik. Na pewno za wcześnie, aby okrzyknąć autorkę następczynią Olgi Tokarczuk, ale jej sposób i styl wypowiedzi trochę do prozy Noblistki nawiązują. Poza tym, sama Dominika Słowik przyznała w wywiadzie zacytowanym na początku, że nie rozstaje się z książkami Brunona Schulza. Zatem, skąd senno – oniryczny krajobraz już wiemy…. No coż, w końcu uczyć się trzeba od najlepszych!
Drodzy Czytelnicy, na świecie panuje pandemia. Życie, jakie normalnie prowadzimy, właściwie stanęło. Nasza aktywność jest minimalna. Wszyscy czekamy, aż się to skończy… To taka nasza, ludzka zimowla. Oczekiwanie…
A potem, jak w “Zimowli” również pamięć zakpi sobie z nas i każdy będzie wspominał ten czas inaczej…
Ale zanim to nastąpi, zapraszam do lektury!