O książkach i nie tylko …czyli nie najlepszy sequel…
– Co teraz czytasz? – zapytała M.
To stałe pytanie, zadawane zaraz po powitaniu. W końcu jak dwie Mole Książkowe się spotkają, to założyć można, że wszelkie rozmowy, prędzej czy późnej, zejdą na książki…
-“Królestwo” Szczepana Twardocha.
-“No i jak?” – to pytanie z kolei następuje zawsze po wymienieniu aktualnie czytanego tytułu.
-“Król” był powieścią ciekawą…. – zaczęłam wywód – Tak, tak, wiem! miałam Ci ją pożyczyć. Ale zabij mnie – nie pamiętam komu ja pożyczyłam i nie ma pojęcia u kogo się upominać o jej zwrot!
-“Dobra, dobra – ponagliła mnie M. – dawaj! Jak się czytało “Królestwo”?
“Szczerze? Wydaje mi się, że Twardoch za wszelką cenę chciał napisać kontynuację “Króla”, aby poodcinać kupony od sukcesu tej powieści… Rzecz dzieje się w momencie totalnego armagedonu Powstania Warszawskiego, przeplatana retrospekcjami z czasu bezpośrednio przed wojną i jej początku, czyli kampanii wrześniowej. Głównym narratorem jest Ryfka, dawna miłość Jakuba Szapiry, tytułowego “Króla” ale głos też zabiera od czasu do czasu jego syn. Całość jest tak przegadana, że w pewnym momencie czytając masz ochotę krzyknąć: “Twardoch! przestań ględzić i przejdź do akcji!”
-czyli, że nie warto? – podsumowała M.
-M. to nie tak. Historia, którą opisał jest ciekawa. Niezmiernie poplątane ludzkie losy, wiele narodowości: Polacy, Żydzi, Ślązacy, Niemcy i wszyscy ze swoją, tylko swoją, i tak samo prawdziwą jak inne, historyczną racją. Kwestia tożsamości narodowej. Pokazanie trudnej XX-wiecznej historii naszej części Europy… Co więcej, wątek kobiet i tego, że my, kobiety jesteśmy bardzo silne, i bardzo dobrze sobie radzimy w sytuacjach podbramkowych… Przecież to są świetne tematy! Ale można było tę książkę lepiej napisać, po prostu…
-Czyli jednak po sequelach nie należy się spodziewać za wiele… – powiedziała M. i sięgając po na półkę po obie powieści Szczepana Twardocha, zarówno “Króla” jak i napisane po nim “Królestwo”
– “Pożyczę sobie” – powiedziała z filuternym uśmiechem…