Witajcie w Nowym Roku!
Wczoraj obudziliśmy się w roku 2017. I właściwie nic się nie zmieniło, prawda?
Dalej wstaje i zachodzi słońce, a niebo nie spadło nam jeszcze na głowy 🙂
Mola Książkowa jeszcze rozkoszuje się czasem wolnym. Za oknem, jak na pełnię zimy przystało, sypie śnieg (ostatnio to rzadkość, a więc radość z białego krajobrazu tym większa) a przede mną leży książka…
Zanim zdradzę jaka, podzielę się z Wami, Drodzy Czytelnicy, pewnym przemyśleniem, z którego postanowiłam uczynić moje życiowe motto na rok 2017. Nie. Nie tylko na 2017, ale i na kolejne lata…
Kiedyś ktoś mądry powiedział mi: “Jeśli czegoś bardzo chcesz, i do tego dążysz, to się ziszcza”.
Dodał również, że oczywiście samo “chcenie” nie wystarczy, bowiem to właśnie owo “dążenie” jest tutaj najistotniejsze. Najważniejsze to dążyć do celu, choćby bardzo małymi krokami, ale przesuwać się naprzód.
Wróćmy zatem do książki. Wiecie, która powieść jest moją ulubioną. Tą jedyną i niezastąpioną. Przewertowaną niezliczoną ilość razy. Zawsze chciałam przeczytać ją w oryginale (czyli po hiszpańsku). Jeszcze trzy lata temu było to niemożliwe, a dziś… właśnie leży przede mną “100 años de soledad”…
I ja ją, tak po prostu, czytam… Nie przyszło to łatwo, nie stało się to z dnia na dzień, ale się udało!!!
Niektóre marzenia, te całkiem realne, możemy spełniać. Tylko musimy uwierzyć, że mamy
w sobie moc, aby kreować rzeczywistość.
I właśnie tego Wam życzę, drodzy Czytelnicy na ten Nowy Rok, który wczoraj zaczęliśmy.
Spełniajcie swoje marzenia i niech wasza moc będzie z Wami!!!