Pokój z widokiem – Edward Morgan Foster
Muszę się przyznać do czytelniczej porażki…
Próbowałam, naprawdę próbowałam przeczytać do końca książkę Edwarda Morgana Fostera “Pokój z widokiem”.
Niestety, na czwartym rozdziale poległam.
Fabuła prosta, narracja słaba. Akcji mało. Główny temat: walka wiktoriańskiej pruderii z rodzącą się fascynacją i namiętnością. Walka pomiędzy tym, co byśmy chcieli, a tym czego oczekuje od nas społeczeństwo. Temat stary jak świat. Mój zarzut do autora nie dotyczy tematu, jaki poruszył. Gdybym się miała o to czepiać, musiałabym skrytykować całą masę powieści i wielu, wielu pisarzy. Nie spodobał mi się, mianowicie, sposób w jaki autor zabrał się do opowiedzenia historii.
A jest to historia młodej dziewczyny z dobrego domu i wyższych sfer, która zwiedzając Florencję zatrzymuje się w pensjonacie znanym wśród angielskich turystów. Tam, wśród gości hołdującym, tak jak ona sama, wiktoriańskim konwenansom, spotyka młodego Anglika. Nie pasuje on do swojej epoki zupełnie: jest bezpośredni, wyzwolony i szczery.
Od pierwszych stron już wiadomo, jak spotkanie tych dwojga będzie musiało się skończyć…
Kolejny zarzut: kreacja postaci. Bohaterowie są tak przewidywalni, i tak sztampowi, że nie mogą niczym czytelnika zaskoczyć.
Chociaż, może się mylę, skoro mi do tych postaci cierpliwości nie starczyło? Może po czwartym rozdziale akcja nagle przyspiesza? A bohaterowie nabierają charakteru?
Nie wiem. Może Wy będziecie bardziej wytrwali?
A dla niewytrwałych: 1986 roku odbyła się premiera filmu stworzonego na podstawie “Pokoju z widokiem”.
Jeśli popatrzymy na listę wyróżnień i nagród, jakie zdobył (w tym Oskar za najlepszy scenariusz
i Złoty Glob 1986), musimy się zastanowić, czy mamy do czynienia ze świetnymi filmowcami, którzy z nudnej książki zrobili dobry film, czy jednak w książce drzemie potencjał?
Jest tylko jedno wyjście aby się o tym przekonać: obejrzeć film i przeczytać książkę….
Może kiedyś mi się uda…