Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki – Mario Vargas Llosa
Witajcie Drodzy Czytelnicy w to piękne czerwcowe popołudnie!
Na początek trochę się pożalę… Otóż, chyba powinnam dostać ogólnopolski zakaz wchodzenia do księgarń… Nie umiem, bowiem, wyjść z księgarni nie kupiwszy jakiejś książki. Ale to jeszcze nie jest najgorsze. Najgorszym też nie jest to, że udałam się ostatnio do centrum handlowego, aby uzupełnić braki w garderobie, a wylądowałam wśród półek pewnej sieci, której nazwa zaczyna się na literę “E”… Gorzej, że wszystkich pozycji, które chciałabym przeczytać, kupić nie mogę, bo, po pierwsze, bym zbankrutowała, a pod drugie, nie starczyłoby mi miejsca na trzymanie tych wszystkich książek w domu. Jednak najgorsze jest to uczucie kiedy stoję wśród księgarnianych półek i muszę dokonać wyboru…
Cóż, każdy książkowy mol zapewne wie o czym mowa, dość, że wśród książek, które znalazły się wtedy wśród moich zakupów, zastępując nowe fatałaszki, znalazły się “Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” peruwiańskiego pisarza Maria Vargasa Llosy.
Chociaż o tym autorze, laureacie Literackiej Nagrody Nobla w 2010 roku, wiele słyszałam,
i polecano mi jego książki, nigdy nie miałam okazji, aby prozę Vargasa Llosy odkryć. Stwierdzam więc, że czasem warto odwiedzić centrum handlowe (a przyznam się Wam, Drodzy Czytelnicy, że zakupów robić nie cierpię), aby poznać nową czytelniczą ścieżkę. Bo co do tego, że inne powieści tego autora przeczytać muszę, po “Szelmostwach niegrzecznej dziewczynki”, nie mam najmniejszych wątpliwości.
Kim jest niegrzeczna dziewczynka i jakie szelmostwa popełniła? Cóż, pojawiła się w życiu głównego bohatera kiedy był jeszcze nastolatkiem i mieszkał w swojej rodzinnej Limie. I odtąd, tak jak niespodziewanie się pojawiała, gdziekolwiek przebywał, czyniąc go najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, tak samo bez uprzedzenia znikała z jego życiorysu, wtrącając go na dno rozpaczy.
“Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” to książka o miłości. Jednak, zapomnijcie o miłości romantycznej, do jakiej przyzwyczaiła nas nasza kultura. Zapomnijcie o wizji miłości rodem
z hollywoodzkich filmów z happy endem.
Miłość, jaka połączyła Ricarda i niegrzeczną dziewczynkę, była inna. Mimo, że aż po grób, mimo że i na dobre i na złe, Ricardo i niegrzeczna dziewczynka nie żyli razem długo, spokojnie i szczęśliwie.
Dlaczego? Z książki, Drodzy Czytelnicy, się tego nie dowiecie. Vargas Llosa opowie Wam historię tych dwojga, przeplatając ją peruwiańskimi wątkami politycznymi. Ale nie da Wam gotowych rozwiązań i oczywistych interpretacji. I na tym właśnie polega geniusz tej powieści. Odpowiedź na pytanie czy niegrzeczna dziewczynka kochała Ricarda, lub co popychało ją do jej szelmostw należy do Czytelnika. Tak samo, jak odpowiedź na pytanie: czym jest miłość? Jedyną podpowiedzią autora jest to, że miłość ma niejedno imię i nie powinniśmy jej “przyklejać etykietki”, określać jej typów lub jej szufladkować.
Czy mam swoją interpretację historii grzecznego chłopczyka i niegrzecznej dziewczynki? Owszem. “Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” przypomniały mi o tym, że każdy kocha na swój własny sposób, i o tym czy kocha może wypowiadać się tylko on sam. Nikt inny nie powinien tego określać i oceniać sposobu w jaki tę miłość wyraża. Poza tym, historia Ricarda pokazała mi, że jeśli ktoś nas w miłości skrzywdził, to tylko dlatego, że mu na to pozwoliliśmy…
Jeśli chodzi o język, którego użył Vargas Llosa w “Szelmostwach…”, przypomina mi sposób tworzenia fabuły u Christensena lub Murakamiego. Język prosty, niezbyt skomplikowany, używający niby banalnych szczegółów do stworzenia niepowtarzalnego klimatu powieści. Dzięki temu trudno jest się od tej książki oderwać.
Właśnie, oderwać… Aura za oknem piękna, pozwólcie zatem, że wrócę do lektury (bo wtedy,
w tym sklepie na “E” niejedną książkę kupiłam, przyznaję się bez bicia…), a Was zachęcam: sięgnijcie po “Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” i przekonajcie się czemu zasłużyła sobie na miano “niegrzecznej” i co takiego “niegrzecznego” uczyniła…