Szachownica flamandzka – Arturo Perez – Reverte
Hiszpański pisarz Arturo Pérez – Reverte stał się rozpoznawalny, przynajmniej w Polsce, między innymi dzięki takim powieściom jak “Klub Dumas”, “Ostatnia spowiedź Templariusza” czy “Mężczyzna, który tańczył tango” oraz serii o przygodach Kapitana Alatriste.
Jest autorem bardzo poczytnym i bardzo płodnym. Wieloletni reporter i wysłannik wojenny, obserwował wiele konfliktów zbrojnych dla dziennika “El Pueblo” i TVE.
Arturo Pérez – Reverte znany jest z kontrowersyjnych wypowiedzi, sam przyznaje, że lubi “wkładać kij w mrowisko i obserwować jak jego słowa zataczają coraz szersze kręgi“. W Hiszpanii nawet uważany jest za literackiego boga, i pojawia się na zdjęciach w prasie obok takich znakomitości jak noblista Mario Vargas Llosa. Cytując Natalię Szostak z magazynu Książki, która w ostatnim numerze przeprowadziła bardzo ciekawą rozmowę z autorem, Pérez’owi – Reverte akurat “literacki Nobel raczej nie grozi“…
Wywiad polecam, przeczytacie w nim o tym, co Arturo Pérez – Reverte sądzi o kryzysie czytelnictwa, jakie były jego literackie wzory i młodzieńcze fascynacje, oraz o tym, że do nabycia w księgarniach jest jego najnowsza powieść wydana w Polsce: “Misja: Encyklopedia”.
A tymczasem, zajmijmy się “Szachownicą flamandzką”. Młoda i utalentowana konserwatorka sztuki, Julia, przy konserwacji flamandzkiego obrazu “Partia szachów” mistrza van Huys’a, odnajduje pod wierzchnią warstwą farby ukryty napis. Okazuje się, że jedna z postaci namalowanych na obrazie została zamordowana w 1472 roku. Aby odgadnąć kto dopuścił się w XV wieku tej zbrodni, trzeba rozegrać partię szachów przedstawioną na płótnie. Jednak, na tym nie koniec, bowiem osoby z otoczenia Julii też zaczynają ginąć… Czyżby zbrodnicza zagadka z obrazu miała jakieś przełożenie na czasy współczesne?
Prawda, że czytając takie streszczenie “Szachownicy” wydaje się, że przeczytamy świetną kryminalno – historyczną powieść? Szachy, historyczne tajemnice, cenne dzieła sztuki… Dlatego stojąc przed księgarnianą półką i przed koniecznością wyboru jednej z ksiażek Pérez’a Reverte, zdecydowałam się właśnie na “Szachownicę flamandzką”.
Wnioski są takie: to, że autorowi Nagroda Nobla nie grozi, to pewne. Czy Pérez – Reverte jest dobrym pisarzem, czy nie, na podstawie tej jednej książki wypowiedzieć się nie mogę, gdyż po lekturze “Sachownicy flamandzkiej” mam wrażenie, że powieść ta mogłaby służyć jako instruktaż dla młodych pisarzy, jak można, za przeproszeniem Drodzy Czytelnicy, spieprzyć ciekawą historię i jak nie należy kreować postaci.
Jak już napisałam, temat na powieść jest przecież niesamowity: obraz sprzed kilku wieków, skrywający tajemnicę do której kluczem jest partia szachów. Kopalnia możliwości dla autora. A tu okazuje się, zagadkę rozwiązują postaci totalnie przewidywalne i tak schematyczne, że aż boli, a sama zagadka właściwie nie jest taka ciekawa jakby się wydawało…
Jeśli musicie wybrać jakieś czytadło na plażę, “Szachownica flamandzka” bardzo złym wyborem nie będzie, ale czytelnika o jako takim doświadczeniu może ostatecznie zniecierpliwić.
Ja się nie poddaję i dalej po książki Pérez’a – Reverte będę sięgać, w końcu fakt, że nakłady jego książek wyczerpują się w ciągu jednego tygodnia i stale są dodrukowywane, musi o czymś świadczyć. Dlatego autor dostanie ode mnie drugą szansę.
I oczywiście, nie omieszkam się podzielić w Wami, Drodzy Czytelnicy, wrażeniami z lektury…