Gra na wielu bębenkach – Olga Tokarczuk

Stwierdzenie, że życie to cud. I że każdego dnia jesteśmy jego świadkiem. Cudem jest unosząca się przy oddechu klatka piersiowa, bądź też kropla deszczu spływająca w dół po szybie. Wszystko, co składa się na naszą codzienność, to przejaw życia. Pytanie, jak to wszystko się dzieje? Skąd życie czerpie swoją siłę? Skąd jego wszechobecne przejawy?
Oto jakie kwestie poruszyła Olga Tokarczuk w niesamowitym zbiorze opowiadań “Gra na wielu bębenkach”. Z niby zwyczajnych, życiowych sytuacji przebija w tych kilku krótkich utworach pewien niepokój i niespotykana wrażliwość. Takie rzeczy, Drodzy Czytelnicy, to tylko u Olgi Tokarczuk…
 
 
 
Autorka pokazała już w “Biegunach” i w “Dom dzienny, dom nocny“, że krótka forma jest jej mocną stroną. Czytając “Grę na wielu bębenkach” znów, jak przy innych książkach Olgi Tokarczuk, dostałam niewiarygodną dawkę emocji.
Czy to w opowiadaniu o angielskim profesorze odwiedzającym Polskę w przeddzień wybuchu stanu wojennego, czy o najbrzydszej kobiecie świata, Olga Tokarczuk w swojej narracji wchodzi o wiele głębiej niż wydarzenia opisane w opowiadaniu. Dosięga to warstwy metafizycznej zdarzeń i na tym poziomie komunikuje się z czytelnikiem. 
 

Pisząc o “Życie jest gdzie indziej” Milana Kundery napisałam, że poetą jest ktoś, kto inaczej odbiera rzeczywistość i widzi więcej niż normalny zjadacz chleba. Pani Olga nie jest poetką, jest wspaniałą prozaiczką, bardzo docenianą w Polsce i tłumaczoną na wiele obcych języków, przez co jej twórczość jest znana w świecie. 



Zatem, muszę się poprawić: odbieranie na innych falach i pewna wrażliwość, która nie zdarza się każdemu, to nie są cechy poetów…

 To cechy literackich geniuszy… Mniejsza o to czy chodzi o prozę czy poezję…
 
 
 

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *