Radykalni. Rebelia – Przemysław Piotrowski
Jak może zdążyliście zauważyć, Drodzy Czytelnicy, zazwyczaj nie opisuję każdego tomu jakiejś serii osobno, lecz staram się ująć wszystkie części jako całość. Ten sposób wydaje mi się bardziej precyzyjny, pokazujący całą tematykę wszystkich powieści cyklu, bez zbędnego “lania wody” i powtarzających się treści.
Tym razem jednak złamię tę zasadę. Skąd ten wyjątek? Otóż, wydaje mi się, że powieść, którą chcę opisać, porusza ważny i bardzo aktualny temat, o którym raz po raz czytamy w prasie lub słyszymy w telewizyjnych wiadomościach. Dlatego osobny post poświęcam książce “Radykalni. Rebelia”.
Małe przypomnienie: “Radykalni” to, w zamyśle autora, trylogia, opowiadająca historię młodego studenta, który w niedalekiej przyszłości, zostaje skonfrontowany z bardzo radykalnymi wyznawcami Islamu. Kuba, nasz student, w pierwszej części, zatytułowanej “Radykalni.Terror”, musi w błyskawicznym tempie, przestać być beztroskim chłopakiem i stawić czoła zabójcom swojej narzeczonej. Okazuje się, że zostaje wpakowany w niezłą kabałę, w dodatku w przeddzień wybuchu, od lat narastającego zresztą, konfliktu na linii: Islam – kultura europejska.
Wszystkie pielęgnowane przez młodego człowieka liberalne wartości i tzw. poglądy multi-kulti legną w gruzach. W kolejnej części “Radykalni. Rebelia” Kuba przekona się, że problem ogarnął już całą Europę i nie ma odwrotu z wojennej ścieżki. Europę ogarnia regularny, zbrojny konflikt na tle religijnym…
Wiele osób zadaje pytanie – i myślę, że sam autor spotyka się z takim podejściem czytelników – po co pisać czarne scenariusze dla starego kontynentu? Czy poruszanie tematu stopniowej, ale jednak, islamizacji Europy, to nie jest przysłowiowe wkładanie kija w mrowisko? Może i owszem, ale jak zauważył Vincent V. Severski, Piotrowski odważył się poruszyć temat tabu. I jak to zwykle z takimi tematami bywa, czasem trzeba pójść pod wiatr, aby zwrócić uwagę innych na realny problem.
Aczkolwiek, nie chodzi o sam Islam, ani jego wyznawców, ale o radykane do niego podejście. Każda religia, w swoich założeniach przynajmniej, jest zjawiskiem pozytywnym. Istnienie religii i wierzeń jest też nieuniknione – czy to będzie Zeus, Jezus Chrystus czy też Allah – ludzie zawsze i w każdej szerokości geograficznej muszą jakoś wytłumaczyć sobie świat i fakt swojego własnego istnienia. Jedni za pomocą “szkiełka i oka”, inni odwołują się do swojego Boga… tak było, jest i będzie. Dopóki jedni szanują drugich, możemy współżyć bez przeszkód, każdy inny – wszyscy równi. Jednak w religiach, a w Islamie zwłaszcza, drzemie także ta ciemna strona. Ile to razy w historii ludzie podnosili rękę na swoich pobratymców w imię religii, idei bądź kultu? Ile razy dochodziło na tym tle do ludobójstwa?
Cykl “Radykalni”, mimo że na pierwszy rzut oka jest tylko i wyłącznie powieścią sensacyjną, właśnie ten problem porusza – narastające napięcia i konflikty pomiędzy dwoma grupami ludzi (etnicznymi, religijnymi, społecznymi) nieuregulowane w żaden sposób metodami pokojowymi przez władze narastają i zazwyczaj kończą się tragicznie. Kulturowo tolerancyjne rządy krajów europejskich, często bojąc się posądzenia o dyskryminację przez jedną lub drugą grupę, starają się być do bólu politycznie poprawne. I nie ma w tym nic złego, jednak taka postawa przynosi efekty tylko wtedy, gdy możemy mówić o dialogu. A gdy do drzwi puka postawa radykalna i ekstremizm, obojętnie czy ten islamski, chrześcijański czy też ideowy, o dialogu możemy zapomnieć. To, co ważne, i bardzo dobrze pokazane w “Radykalnych”, to zjawisko przejmowania władzy w imię religii a następnie wprowadzanie rządu dusz i reżimu. Czy Islam, Katolicyzm czy Prawosławie nakazują zabijać? W zasadzie nie. A przecież wyprawy krzyżowe czy dżihad to całkiem realne zjawiska. To nie w religii tkwi problem, ale w nadgorliwości ludzi ją wyznających i interpretujących święte pisma. A co, jeśli ci ludzie nie są dobrzy? Jeśli mają szaloną wizję wprowadzenia własnych rządów i podporządkowania sobie i swoim radykalnym poglądom reszty społeczeństwa? Właśnie taki mechanizm opisany jest w “Radykalnych”.
Oczywiście, jeden obłąkany ideą człowiek, przyciągający niekoniecznie najlepsze jednostki w społeczności, gardzący innymi od siebie – to się jednoznacznie kojarzy z Adolfem Hitlerem.
I takie odniesienia w “Radykalnych. Rebelia” również znajdziecie. Tu, myślę, tkwi siła serii “Radykalni” – połączenie gatunku literackiego, po który sięgają rzesze czytelników, połączone z ukazaniem problematyki, która autora niepokoi.
I takie odniesienia w “Radykalnych. Rebelia” również znajdziecie. Tu, myślę, tkwi siła serii “Radykalni” – połączenie gatunku literackiego, po który sięgają rzesze czytelników, połączone z ukazaniem problematyki, która autora niepokoi.
Co do samej fabuły, w książce wiele się dzieje. Ci czytelnicy, którzy lubią wartką akcję, zawiedzeni nie będą. Kuba kontynuuje swoją misję krwawej zemsty na Abi Rabii, oczywiście z pomocą Figura i Franco. Monika zaś próbuje się psychicznie się pozbierać po traumie, jaką przeszła.
Najlepiej będzie, jak sami przeczytacie – “Radykalni. Rebelia” już 26 kwietnia w księgarniach.
Tymczasem zwróciłabym uwagę na jeszcze jeden wątek w powieści. Losy Kuby splątują się z losami Leili. Młodej Irakijki, która wraz z rodziną ucieka od wojennego koszmaru i układa sobie od nowa życie w Niemczech. Co się z Leilą stanie, dowiecie się podczas lektury. Ja tylko wspomnę, że jej wątek w ‘Radykalnych. Rebelia” pokazuje, jak wiele jeszcze trzeba na świecie zrobić jeśli chodzi o prawa kobiet. I że być może radykalizm i ekstremizm straciłyby na sile, gdyby kobiety w kulturze islamskiej miały więcej do powiedzenia…
Z tą refleksją zostawiam Was, Drodzy Czytelnicy, i życząc Wam abyście nigdy w sidła jakiejkolwiek nadgorliwości i nienawiści do drugiego człowieka nie wpadli, zapraszam do czytania.