Madonna w futrze – Sabahattin Ali
“Madonna w futrze” to niedługa powieść, napisana w bardzo klasycznym stylu, która ma już ponad 70 lat. Nie ona jedyna, powiecie, mało to starych książek? Oczywiście nie. Ale na pewno nie jest wiele takich, w których nagle czytelnicy zaczynają się zaczytywać po jej wznowieniu kilkadziesiąt lat po premierze. A jak donoszą wieści, powieść Sabahattina Ali’ego jest ostatnio w Turcji bestsellerem i stała się bardziej poczytna niż dzieła współczesnych znanych pisarzy, takich jak Pamuk Orhan.
Nie omieszkałam na własnej skórze się przekonać, co takiego urzekło tureckich czytelników w “Madonnie w futrze”. Czy znalazłam odpowiedź? Jednoznacznej i konkretnej chyba nie…
“Madonna w futrze” to historia młodego syna tureckiego przedsiębiorcy, klasycznego introwertyka, który przybywa do Berlina. Ma tam się niby uczyć tajników biznesu, ale zamiast tego czyta książki i włóczy się po muzeach i wystawach. I tak trafia na obraz “Madonna w futrze” nieznanej artystki. A że jest to autoportret, zakochuje są po uszy – tak w obrazie, jak i w jego autorce.
Czy jakimś trafem pozna będącą obiektem jego westchnień malarkę? Tego Wam napisać nie mogę, Drodzy Czytelnicy, bo nici z lektury.
Zdradzę Wam tylko, że “Madonna w futrze” to historia miłosna…
Nie będę krytykować Sabahattina Ali’ego jako pisarza, bowiem “Madonna w futrze” jest jedyną jego powieścią, jaka się po polsku ukazała. Jakże więc ocenić twórczość kogoś na podstawie jednej pozycji, kiedy autor ma na koncie jeszcze dwie inne powieści, zbiory opowiadań i tomiki wierszy? A i był też uznanym tłumaczem literatury światowej na język turecki…
No więc nie, krytykować nie zamierzam, jednak nie mogę stwierdzić, żeby “Madonna w futrze” mi się podobała. Teraz rozumiem, dlaczego “Madonna w futrze” ukazała się w Polsce dopiero w roku 2015. Proste. Polscy wydawcy wyczuli koniunkturę: jeśli można wspomóc się hasłem reklamowym głoszącym, że jakiś turecki autor bije na głowę noblistę Orhana Pamuka, to czemu nie? Zresztą, sama się dałam na to złapać…
Ale przecież wszyscy wiemy, że reklama kłamie… tak też było i w przypadku “Madonny w futrze” – Ali i Pamuk to zupełnie inna liga. Nieporównywalne. “Madonna w futrze” jest napisana poprawnie, i tylko poprawnie… zbyt klasycznie, rodem z wieku XIX (nie obrażając powieści klasycznej!), z fabułą totalnie przewidywalną i postaciami, które nie budzą absolutnie żadnej sympatii. Główny bohater jest całkowicie nieprzystosowany do życia, i przepraszam za wyrażenie ale “nie ma jaj”, a jego ukochana wykazuje niestabilność emocjonalną. Postaci drugoplanowe niczym się nie wyróżniają, są nijakie…
W czym rzecz, zastanowić się by można? czyżby Sabahhatin Ali był lepszym tłumaczem niż pisarzem? Być może, ale jak wspomniałam, na podstawie jednej książki stwierdzić tego nie sposób. A może książka napisana 70 lat temu już trąci myszką i stała się, po prostu, nieaktualna? Niemożliwe. Prawdziwe arcydzieła zawsze obronią się same przed upływem czasu – tak jak na przykład twórczość Michaiła Bułhakowa, Fiodora Dostojewskiego czy też Thomas Manna…
Zatem, zagadka, co się stało że Turcy nagle odkryli “Madonnę w futrze”, pozostała dla mnie nieodgadniona… Chodzi o to, że to opowieść o miłości? Mniemam, że romantycznych wątków nie brakuje na współczesnym rynku wydawniczym, tak tureckim, jak światowym… Pojęcia nie mam…
I dlatego, trochę przewrotnie, zachęcam Was Drodzy Czytelnicy, abyście sięgnęli po “Madonnę w futrze”.
W końcu, powieść nie jest obszerna, mniej więcej na dwa popołudnia, a może Wy wpadniecie na to, co się kryje za tym wydawniczym fenomenem?!