Klasztor – Zachar Prilepin
Wyspy Sołowieckie. Przepiękny, naturalny krajobraz, zimny klimat wybrzeża Morza Białego. Setki wysp i wysepek. Białe noce. Na jednej z wysp – wielki Monastyr trwający na tym surowym zakątku Ziemii od wieków. Sielanka, prawda? Aż wierzyć się nie chce, że to właśnie tutaj narodził się GUŁ-ag czyli system sowieckich obozów pracy…
To właśnie w Monastyrze Sołowieckim, dziś wpisanym na listę światowego dzidzictwa UNESCO, założono pierwszy sowiecki obóz dla wieźniów politycznych, choć był on wykorzystywany jako miejsce zsyłki również w Rosji carskiej. Obóz ten nazwano Sołowieckim Obozem Spejalnego Przeznaczenia, inaczej SŁON. Tytułowy “Klasztor” to właśnie Sołowiecki Monastyr, w którym zginęło kilkanaście tysięcy osób.
Młody chłopak Artiom trafia do Klasztoru, skazany za zabójstwo w afekcie. Młodość Artioma politykę ma w poważaniu, zajmują go sprawy raczej przyziemne: jak otrzymać dodatkową porcję strawy, jak nie dać sie pobić błatnym – czyli obozowej grypserze, jak się za bardzo nie napracować, aby się nie wykończyć. Słowem: jak przeżyć? Jak nie dać się zabić?
To postanowienie Artiomowi towarzyszy nieustannie. Jest niegłupi, ma niesamowite poczucie humoru i trochę łobuzerskie podejcie do rzeczywistości, co nieraz wpędzi go w niezłe tarapaty, ale i czasem pomoże w nich wybrnąć.
Artiom postawiony jest przed totalnie absurdalnym i onirycznym klimatem XV- wiecznego klasztoru, gdzie ciągle, oprócz więźniów politycznych i pospolitych bandytów, mieszkają mnisi. Tam, gdzie białogwardziści żyją obok żołnierzy Armii Czerwonej, gdzie osadzeni są prości niepiśmienni chłopi i intelektualna elita. Tutaj można w każdej chwili zginąć z ręki czekisty, a jednocześnie można należeć do ekskluzywnego dyskusyjnego klubu, pójść do teatru, albo… się zakochać i przeżyć namiętność.
W książce Prilepina sołowiecki łagier ukazuje się nam w latach 20-stych, czyli w swojej początkowej historii. Wprawdzie śmierć zbiera tu już znaczne żniwo i jest dla więźniów normalnym składnikiem klasztornego życia, jednak reżim, który zapanuje potem w państwie GUŁag jest jeszcze w powijakach. I właśnie teraz nadchodzi moment, abyśmy zostawili Artioma, którego obozowe życie wpędzi w przeróżne perypetie, i zajęli się bohaterem, który niby tylko przewija się na kartach książki, ale jest w “Klasztorze” bardzo ważny. Komendant obozu, niejaki Eichmanis. Postać wzorowana na prawdziwym człowieku, faktycznym pierwszym komendancie Sołowek, Fiodorze Eichmansie. Zbieżność nazwisk z Adolfem Eichamannem – hitlerowcem związanym z Zagładą w czasie II Wojny Światowej jest całkowicie przypadkowa. Chociaż, akurat Fiodor prezentował całkiem odmienne podejście do kwestii odosobnienia niepożądanych w społeczeństwie ludzi…
To Eichmans urządza obóz, przeobrażając go w wielkie przedsiębiorstwo, z fermami lisów, uprawami, produkcją i stacją badawczą. Traktuje obóz jako swój własny projekt, dąży do ciągłego rozwoju, niczym człowiek renesansu. I co więcej, w swoją rolę dyrygenta łagrowej orkiestry święcie wierzy. Wierzy, że odpowiednimi metodami może każdego więźnia “wyprowadzić”. A że metody są różne, cóż takie czasy, takie miejsce, w końcu walka o “lepszą” rzeczywistość wymaga czasem ofiar… Co połączy zwykłego więźnia – Artioma z komendantem Fiodorem? Historia stara jak świat – oczywiście kobieta…
W “Klasztorze” nie ma winnych i niewinnych. Nie ma tych dobrych i tych złych. Zło czai się wszędzie, a wina i kara są bardzo relatywne. Każdy ma coś na sumieniu. I na każdego przychodzi pora, aby przeżyć swoją kaźnię. To podejście wyróżnia “Klasztor” od innych pozycji literatury łagrowej, gdzie role są z góry nadane i wiemy od razu, kto jest katem, a kto ofiarą. Takiego podejścia, jak w “Klasztorze” nie znajdziecie raczej w nurcie literatury obozowej, nawet w takim klasyku, jak “Archipelag Gułag” Aleksadra Sołżenicyna.
“Klasztor” to, oprócz historii o młodości i chęci życia mimo wszystko, opowieść o tym, że każda rewolucja, prędzej czy później, pożera własne dzieci… a kaci stają się ofiarami przemocy i odwrotnie. Tak jak Eischmanis, którego Wielka Czystka również dosięgła.
Koniec Eichmanisa był właściwie końcem sołowieckiego obozu, i jednocześnie początkiem bardzo mrocznej epoki w dziejach sowieckiej Rosji…
Zachar Prilepin, któremu o Sołowkach opowiedział jego dziadek, to jeden z najlepszych współczesnych pisarzy rosyjskich. Postać bardzo kontrowersyjna. Jest weteranem wojny w Czeczeni, jednak kontrowersje spowodowane są głównie jego politycznym zaangażowaniem w działalność w Partii Narodowo – Bolszewickiej, przez co stał się persona non grata w niektórych krajach, w tym w Polsce.
Jednak, bądźmy jak nasz bohater Artiom. Co tam polityka, Prilepin pióro ma świetne. W “Klasztorze” pokazał swój wielki kunszt i przyznam Wam, Drodzy Czytelnicy, że to jedna z najlepszych książek, jakie zdarzyło mi się czytać…
Zapraszam Was więc do lektury, bowiem tak dosknałego warsztatu i dojrzałego spojrzenia u dość młodego pisarza, naprawdę ze świecą można by szukać…