O książkach i nie tylko czyli Moli Książkowej rozmowy… Uzależnienie od książek
Dźwięk odebranej wiadomości wyrwał mnie z zamyślenia. Sms od M – poinformował telefon:
“Cześć. No i nie wytrzymałam. Zamówiłam “Wyspiański. Dopóki starczy życia” i “Księgę ryb Williama Goulda” – w Trójce polecali...
No to dla równego rachunku dołożylam jeszcze “Cyberiadę“. To jest ewidentne uzależnienie…”
I co miałam jej odpowiedzieć? Przyznać, że jest uzależniona od książek? Przyganiał kocioł grankowi… więc odpisałam:
“Lepiej tak niż uzależnić się od słodyczy. Przynajmniej Ci tyłek nie urośnie…”
A teraz na poważnie. Psycholodzy mają zdania podzielone. W literaturze medycznej opisuje się coś takiego jak bibliofilia, chociaż nie wszyscy fachowcy uważają ją za zaburzenie… Ale z delinicji, bibliofilia to kompulsywne nabywanie książek, a niekoniecznie ich czytanie…
Jednak, czy coś w tym uzależnieniu jest złego? Oczywiscie, wszystko jest dla ludzi, i z niczym przesadzać nie wolno. Ale przyznacie, Drodzy Czytelnicy, że to jedno ze zdrowszych uzależnień?
Zatem, miłego czytania i dobrej zabawy przy nabywaniu książek (drogą kupna, book-crossing’u, wypożyczenia w bibliotece, wymiany ze znajomymi itp.)!