O książkach i nie tylko czyli… zero spoilerów!
-M. wiesz co? Czytam “Ciemno prawie noc” Joanny Bator. Akcja tej książki dzieje się w Wałbrzychu, m.in, na zamku Książ…
-Wow, za tydzień tam jedziemy! ale masz wyczucie!
-Nie chcę zapeszać, bo jestem dopiero na stronie 25, ale wątek jest tu bardzo podobny do horroru, który ostatnio pożyczyła mi kumpela… I jest stare lokum rodziców, do którego ktoś wraca po latach, i znikają dzieci, jest tajemnica sprzed lat…
-Jaki horror ?- zainteresowała się M.
-“Strach”. Słowaka, Josefa Kariki…
-OOO, nie wiedziałam, że horrory czytasz! – zdzwiła się M.
-No bo nie czytam. Ale ten pożyczyła mi kumpela, która, co jak co, ale na mrocznych klimatach się zna.
-Ale fajny ten horror? – dopytywała się M – czy kończy się tak, jak wszystie horrory, czyli źle?
-Wiesz, w sumie przez całą powieść horror jak horror. No wiesz, duchy, znaki, napięcie rośnie, więc i tobie się udziela ten nastrój jak czytasz… ale zakończenie! Mówię Ci M. w fotel wgniata! Bo wiesz, tam facet odkrywa…
I tu zaczęłam opowiadać M. fabułę, już byłam przy końcu, kiedy nagle wykrzyknęłam:
-O nieeee!
-Co? wystarszyła się M, której nastrój już też zaczął się udzielać …
-Nie powiem Ci – odpowiedziałam ze stoickim spokojem – pożyczę Ci książkę, przeczytasz to się sama dowiesz, jak się skończyło!
W słuchawce przez chwilę jeszcze brzmiał szczery śmiech M.