Templariusze. Rozkwit i upadek zakonu świętych wojowników – Dan Jones
Co wiecie o Templariuszach, Drodzy Czytelnicy? Przyznam Wam, że dotychczas moja wiedza o tych zakonnikach i jednocześnie wojownikach pochodziła głównie z literackiej i ekranowej fikcji. Moje pokolenie wychowało się na serii o przygodach “Pana Samochodzika”, a jej najbardziej znaną częścią (i mam nadzieję, że czytywaną również dziś) była przecież “Pan Samochodzik i Templariusze”. Kto pamięta serial na podstawie książki, ze Stanisławem Mikulskim w roli głównej, ręka do góry! Choć dziś trąci myszką, miło jest go sobie odświeżyć i na chwilę uwierzyć, że legendarny skarb Templariuszy ukryty został w Polsce, gdzieś na Mazurach…
O Templariuszach czyli o Zakonie Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona powstało wiele mitów, legend i spiskowych teorii. Ich historia była niejednokrotnie inspiracją dla literatury lub filmu. Najczęściej wymienianym literackim odniesieniem jest naszpikowane wprost spiskami “Wahadło Foucaulta” Umberto Eco. Co do ekranu, całkiem niedawno powstał serial “Templariusze” wyprodukowany przez HBO.
Gdyby jednak ktoś z Was, Drodzy Czytelnicy, chciał dowiedzieć się paru rzeczy na temat Wojowników Świątyni, i zależałoby mu na historycznej, rzetelnej wiedzy, to polecałabym odstawić na bok seriale i legendy o ukrytych skarbach, i sięgnąć po książkę Dana Jones’a “Templariusze. Rozkwit i upadek zakonu świętych wojowników”.
Przed lekturą nie miałam, jak już wspomniałam na wstępie, praktycznie żadnej wiedzy na temat historii Templariuszy, ani też, w ogóle, Ziemi Świętej i czasów krzyżowych wypraw. Ot, kilka generalnych informacji, głównie zapamiętanych z lekcji historii w szkole średniej. Dlatego obawiałam się, czy dla mnie – czytelnika nie obytego z tematem – “Templariusze” nie będą książką zbyt trudną. Okazało się, że nie, bowiem autor – brytyjski historyk, dziennikarz i popularyzator wiedzy o krucjatach – bardzo logicznie i obrazowo przedstawił cały historyczny entourage, czym świetnie przygotował mnie na odbiór właściwego tematu. Opowiedział mi o politycznych uwarunkowaniach w Ziemi Świętej XII wieku, o bolączkach władców ówczesnej Jerozolimy i powodach dlaczego potrzebowano powołać do życia zakon rycerzy, którzy zapewnialiby bezpieczeństwo pielgrzymom i bronili chrześcijańskich przysiółków.
Zatem, z książki Dana Jones’a dowiemy się jak zakon Templariuszy powstał, jak się rozwijał, przeczytamy czym się wyróżniał od innych rycerskich zakonów, bo przecież nie był jedynym. I dlaczego był w stanie zgromadzić tak pokaźny majątek, że aż powstały o nim legendy. Dan Jones bardzo ciekawie opowiada o tym, jak zakon, którego reguła, wywodząca się wprost z reguły Cystersów głosiła ubóstwo oraz skromne życie, stał się niemalże instytucją finansową. I to dość potężną, aby uzależnić od siebie finansowo wielu możnych, w tym nawet króla Francji, co jak się potem okazało, przyniosło mu zgubę.
Niesamowitym również wydało mi się to, jak wyglądało wojenne życie na Bliskim Wschodzie. Pamiętajmy, że klimat tam panujący jest inny niż w Europie. Działania wojenne są bardzo od tego uzależnione, zwłaszcza od zapasów wody. Danowi Jones’owi udało się pokazać, jak trudno było krzyżowcom bić się w tamtym klimacie z bardzo sprawnymi armiami Saracenów. Opisał także uwarunkowania polityczne przeciwników Templariuszy i ich sposób walki, wyjaśniając dlaczego właściwie wiele bitw krzyżowcy przegrali i dlaczego w sumie żadna z wypraw krzyżowych nie przyniosła zakładanych efektów…
I pewnie dzięki temu “Templariuszy” czytało mi się jak powieść, a nie jak opracowanie historyczne… A efekt ten wzmógł się w momencie, kiedy poprzez intrygę Filipa Pięknego i ówczesnego papieża Klemensa V, Dan Jones przeszedł do opowieści o tym, jak za sprawą dobrze zorganizowanej nagonki większość zakonników należących do Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona zostało pojmanych, osądzonych i skazanych. W większości przypadków na śmierć za bluźnierstwo, profanację krzyża, Chrystusa i czczenie bożków. Było Średniowiecze, wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak skutecznie działała wówczas instytucja Inkwizycji. A jeśli nie, można zajrzeć choćby do powieści Ildefonsa Falconesa “Katedra w Barcelonie“. Dość powiedzieć, że większość zakonników przyznała się m.in do plucia na krzyż, stosunków homoseksualnych i oddawania czci dziwnym bóstwom… Jedynie ówczesny wielki mistrz zakonu – Jakub de Molay- odwołał swoje zeznana, twierdząc, że przyznał się do wszystkiego pod przymusem. Nie uratowało go to od zguby, a tylko ją przyspieszyło – wraz ze spaleniem na stosie wielkiego mistrza w 1307 roku rycerze i zakonnicy z czerwonym krzyżem na piersiach przeszli do historii… Czemu papież i król Francji tak bardzo chcieli się Templariuszy pozbyć? Otóż, Drodzy Czytelnicy, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze…
O tym pozwolę opowiedzieć Wam Wojtkowi z kanału HISTORIA BEZ CENZURY:
W książce Dana Jones’a, która czyta się naprawdę jak fabułę, nie znajdziecie ani nawet śladu obiegowych legend czy teorii spiskowych na temat Templariuszy i ich bogactwa. Będą suche fakty, a nawet rozdział poświęcony rozprawieniu się raz na zawsze z mitami o Templariuszach. Zatem, jeśli szukacie sensacji, to jej w tej książce nie znajdziecie… Tym bardziej ukłon w stronę autora: połączył pracę popularno – naukową z warsztatem pisarskim i wyszła mu wciągająca opowieść, która nie musi się karmić mitami, aby przyciągnąć czytelnika.
Przede wszystkim zaś, “Templariusze” to rzecz o polityce. O tym, jak bardzo trzeba się ubrudzić, aby w jej świecie funkcjonować… W tym kontekście, książka ta, choć opowiada o wydarzeniach między XII a XIV wiekiem, jest nadal bardzo aktualna!