Masłem do dołu – Petr Šabach
"Świat nie jest taki zły, pod warunkiem że znajduje się na nim wystarczająca liczba należycie zalanych jednostek (...)"
Znacie to uczucie, kiedy upada Wam na podłogę kromka chleba? Faktycznie, zazwyczaj masłem do dołu, co sprawia, że staje się raczej niejadalna. Co kraj to obyczaj. We Francji spadnie Wam bagietka, a w Czechach rohlík. Nieważne jakie pieczywo to będzie – zawsze jednak spadnie masłem do dołu…
Ekscentryczny Evžen, jeden z bohaterów książki “Masłem do dołu”, postanowi się zbuntować temu odwiecznemu prawu natury i zaprojektuje talerzyk, na którym nic nigdy nikomu się nie przewróci.
Evžen i Arnošt, dwaj kumple dobiegający pięknego wieku lat sześćdziesięciu, nie są ani stateczni, ani poukładani. Evžen – niespełniony komandos z ADHD, Arnošt – na pierwszy rzut oka facet, któremu się w życiu nie udało. Ich ulubionym miejscem spotkań jest knajpa o wdzięcznej nazwie “Cisza”. Arnošt wprowadza nas do życia tego niezwykłego duetu opowiadając luźno powiązane ze sobą historyjki.
Choć Evžen i Arnošt może nie są typowymi sześćdziesięciolatkami, to cytat z “Hamleta” ciśnie mi się na usta, że “w tym szaleństwie jest metoda”. Dlaczego uważamy, że ludzie w sile wieku muszą być poukładani i normalni? I co niby ta “normalność” ma oznaczać? Trudno powiedzieć, gdyż czytając “Masłem do dołu” mamy wrażenie, że narrator Arnošt jest najnormalniejszym człowiekiem na świecie, a z wszystkimi innymi, niby “normalnymi i poukładanymi” coś jest nie tak…
Wszak, ja obiektywna w ocenie postaci Arnošta nie jestem i być nie mogę – bowiem łączy mnie z nim wspólna pasja… Nie napiszę jaka, aby nie psuć Wam przyjemności lektury “Masłem do dołu”…
Reasumując, o tym, że Petr Šabach w bardzo dobry, współczesny sposób kontynuuje czeską tradycję literacką, już Wam, Drodzy Czytelnicy, pisałam. W “Masłem do dołu” znajdziemy odniesienia do mistrza Hrabala, Jaroslav Hašek i jego nieśmiertelny Szwejk też gdzieś się przewinie.
Będzie to, co u Czechów lubimy najbardziej: unikalne poczucie humoru i dystans do rzeczywistości.
A i akcentu polskiego nie zabraknie: autorką przekładu “Masłem do dołu” na język polski jest Julia Różewicz – wnuczka Tadeusza Różewicza. Jedną z anegdot, opowiedzianą jej przez dziadka, wykorzystał Petr Šabach w swojej książce.
Wiemy już, co będzie. A o czym będzie?
O życiu… które jest jednocześnie bardzo proste i bardzo skomplikowane. O życiu, w którym nic nie jest pewne, oprócz tego, że kromka chleba zawsze ląduje MASŁEM DO DOŁU.