Król – Szczepan Twardoch
To, że Polska aż do wybuchu Drugiej Wojny Światowej była krajem wieloetnicznym i dość zróżnicowanym kulturowo, gdzie mieszały się nie tylko różne religie, zwyczaje i mentalności, ale także smaki, zapachy i krajobrazy, opisywał już niejeden autor.
Polskę drugiej połowy lat 30 – tych można porównać to Titanica – jeszcze trwał bal, jeszcze ludzie się bawili, ale statek już zaczynał tonąć i na szyi Polski zaciskała się powoli pętla historii…
Właśnie w tym burzliwym okresie Szczepan Twardoch umieścił akcję swojej powieści.
Powieści, o której jeszcze niedawno pisano bardzo dużo, albowiem była to jedna z ważniejszych premier tej jesieni.
O czym jest “Król”? Na pewno, portretem ciekawych czasów. Na pewno, jest opowieścią o władzy i o tym, jak trudno jest się jej wyrzec, jeśli się już poznało jej smak. Na pewno, jest opowieścią o przemocy i o tym, że na tym świecie wygrywa silniejszy.
Ale też jest opowieścią o tym, że zawsze może pojawić się ktoś silniejszy od nas, i że raz podarowana nam władza niekoniecznie musi trwać wiecznie, bo przecież każe imperium kiedyś upaść musi…
A imperium bohatera książki, tytułowego “Króla” czyli oficjalnie żydowskiego boksera, a po godzinach gangstera, jest Warszawa. A dokładniej, pewna jej część.
Jakub, bo tak się zwie nasz monarcha cieszy się poważaniem u społeczności i posłuchem nawet u Premiera. Jednak czasy, w kórych przyszło mu królować są, z jednej strony barwne i ciekawe, ale z drugiej strony trudne.
Nadchodzi zmiana… przez niektórych, mających marzenia o “wielkiej Polsce” nazywana “dobrą” (czy coś Wam to przypomina?). W społeczeństwo, gdzie kultury żydowska i chrześcijańska ścierały się od dawna, i współegzystowały, mimo nieporozumień i kłótni, zaczyna wkradać się nienawiść i pogarda dla drugiego człowieka.
Do głosu zaczynają dochodzić radykalne ugrupowania a na szczycie władzy dzieją się złe rzeczy. Koniec końców, i tak nadejdzie apokalipsa spowodowanego przez jednego, niewielkiego wzrostu, faceta. W tym kontekście, “Król” jest książką bardzo aktualną.
Zostawiając kontekst historyczny powieści, “Król” jest po prostu dobrą powieścią akcji. Bójki, zabójstwa, ustawki, krwawa zemsta, tortury, a także miłość, romanse i wprost zwierzęce pożądanie – o tym w “Krolu” przeczytacie.
Jedyne, co Twardochowi w książce się nie udało, to, moim zdaniem, zbędny wątek metafizyczny; kaszalot patrzący swoim wszystkowidzącym okiem na Warszawę.
I choć wiem, że takie motywy u Twardocha się pojawiają, zatem czytelników “Króla” nie zdziwią, to wydawały mi się tutaj zupełnie niepotrzebne.
Może autor powinien powinien zmienić dealera ?
A tak zupełnie poważnie… ciekawe zdanie o pisarstwie Szczepana Twardocha napisał Juliusz Kurkiewicz, i pozwolę je sobie na zakończenie przytoczyć:
"Twardoch jest jednym z najzdolniejszych polskich opowiadaczy (...) dobrych opowiadaczy mamy w naszej literaturze zdecydowany deficyt. Kiepskich filozofów - inflację (...)"
Nic dodać nic ująć, pozwólcie świetnemu opowiadaczowi, aby opowiedział Wam o “Królu”.