Kalendarzyk niemałżeński – Paulina Młynarska, Dorota Wellman
Książka “Kalendarzyk niemałżeński” Pauliny Młynarskiej i Doroty Wellman powstała z powodu …. odległości!
Odległości jaka dzieli Warszawę i Zakopane. Ale po kolei. Kiedy Dorocie Wellman stacja TVN zaproponowała poprowadzenie, razem z Pauliną Młynarską, talk – show “Miasto Kobiet”, podobno Pani Dorota wcale się z owej propozycji nie ucieszyła.
Słyszała wiele nieciekawych rzeczy na temat swojej przyszłej ekranowej partnerki, Pauliny Młynarskiej. Obawiała się tej współpracy. Jak się okazało, zupełnie niepotrzebne. Obie Panie, nie dość, że świetnie się dogadały na płaszczyźnie zawodowej, co zapewne potwierdzą widzowie “Miasta Kobiet”, to także się bardzo polubiły i zaprzyjaźniły.
Jednak, w związku z tym, że Dorota Wellman mieszka w Warszawie, a Paulina Młynarska
w Zakopanem, często nie miały jak porozmawiać. I o wspólnym programie telewizyjnym, ale też zwyczajnie, jak przyjaciółki. O wszystkim: rzeczach przyziemnych jak kiecki i gotowanie, przyjemnych jak podróże, i o rzeczach bardzo, dla nas kobiet, ważnych: związkach, dzieciach, macierzyństwie, przyjaźniach, trudnych wyborach, kobiecej tożsamości i świadomości, o byciu
w zgodzie z samą sobą…
Nie mogły pogadać, ale w sukurs przyszła technologia i pisały maile. Z tej właśnie korespondencji powstał “Kalendarzyk niemałżeński”.
Korespondencja to wciągająca, poruszająca różne tematy. Od tych lekkich i przyjemnych począwszy, na dyskusjach dotykających bardzo ważne i, jakże aktualne, sprawy współczesnych kobiet, kończąc.
Oczywiście, obie Panie stosują retorykę feministyczną, i takież poglądy. Jednak jest to feminizm bardzo racjonalny. Ich oceny i opinie trudno nie nazwać trafnymi – obojętnie na jaki temat się wypowiadają. Nawet jeśli bezkompromisowo, to bardzo szczerze.
I tym czytelnika potrafią uwieść…
Ot, po prostu, dwie kobiety: silne, świadome siebie, inteligentne, błyskotliwe i zabawne wymieniają się mailami. “Kalendarzyk niemałżeński” jest dowodem na to, że lektura może być miła i przyjemna bez najmniejszego uszczerbku dla jej intelektualnej strony. I również na to, że literatura “kobieca” może być bardzo wartościowa i być… nie tylko dla kobiet!
Na koniec kilka słów o przyjaźni. Bez niej, oprócz wspomnianej odległości, oczywiście “Kalendarzyk” by nie powstał. Istnieją przyjaźnie, które trwają długie lata, pomimo dzielącej dwie osoby odległości. Wymaga to pewnego wysiłku, utrzymać relację z przyjaciółką lub przyjacielem mieszkającym daleko, kiedy jesteśmy pochłonięci codziennymi sprawami, jest trudno. Ale nie jest to niemożliwe, jeśli nam na przyjaźni zależy. Zwłaszcza, że dysponujemy przecież wieloma narzędziami komunikacyjnymi. Paulina i Dorota to udowodniły, że można.
Ja, czytając korespondencję Pań, widziałam po trosze siebie. Moja przyjaciółka mieszka
500 km ode mnie… Widujemy się regularnie. Dość rzadko niestety, ale za to nieprzerwanie już od ponad 10 lat…
W kobiecej przyjaźni jest siła!