Ciotka Julia i skryba – Mario Vargas Llosa
Gdyby każdy napisał swoją autobiografię tak, jak to zrobił to Mario Vargas Llosa w “Ciotka Julia
i skryba” to mogę się założyć, że wszyscy przestaliby zaczytywać się w kryminałach, i książki biograficzne stałyby się numerem jeden wydawniczego rynku… Ale, odłóżmy żarty na bok…
“Ciotka Julia i skryba” to powieść należąca do tej grupy powieści Maria Vargasa Llosy, które nazwalibyśmy “lekkimi”.
Podobnie zresztą jak “Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki“, o których całkiem niedawno miałam okazję Wam napisać. I w odróżnieniu od dzieł poważniejszych, takich jak “Miasto i psy” lub “Rozmowa w Katedrze”…
Jednak zwieść się, Drodzy Czytelnicy, nie dajmy – napisać dobrą, lekką powieść, bez popadania w banał i schemat – łatwe to nie jest i sprawnego warsztatu pisasrskiego wymaga. A że Mario Vargas Llosa pisze świetnie, to nie tylko ja zauważyłam. W końcu Literackiego Nobla byle komu nie przyznają…
Przejdźmy zatem to wyjaśnienia who is who i o co chodzi z tą ciotką Julią, skrybą i jak ma się do tego autobiografia? Ciotka Julia to Julia Urquidi Illanes – pierwsza żona pisarza, której pisarz “Ciotkę Julię i skrybę” zadedykował i … rzeczywiście, także jego daleka krewna i to, faktycznie, sporo od niego starsza.
Skryba zaś to nie sam bohater czyli Mario, a dla przyjaciół Varguitas (choć w czasach, które w powieści są opisane, Mario Vargas Llosa był właśnie raczej skrybą, dorabiającym pisaniem policyjnych kronik, niż pisarzem). Skryba to ekscentryczny autor radiowych powieści – Pedro Camacho. Czy był autentyczną osobą, którą młody Varguitas poznał w swojej dorywczej pracy radiowego redaktora? Tego nie wiem, bowiem żadnego potwierdzenia tego faktu nie znalazłam, jednak biorąc pod uwagę, że “Ciotka Julia i skryba” to powieść autbiograficzna, i choć sfabularyzowana, to dość wiernie oddająca prawdziwe wydarzenia, musiał Llosa na swojej drodze spotkać kogoś, kto był pierwowzorem boliwijskiego skryby…
Aby nie wprowadzać chaosu, podsumujmy zatem: Mario Vargas Llosa napradwę ożenił się ze swoją krewną. Naprawdę wywołał tym skandal w swojej mieszczańskiej rodzinie, zwłaszcza że ciotka była starszą od niego rozwódką, on zaś młodziutkim 19-letnim studentem. Dedykacja powieści brzmiąca: “Julii Urquidi Illanes, której tyle zawdzięczamy – ja
i ta powieść” – też prawdę w sobie zawiera, bowiem to dzięki staraniom Julii – swojej pierwszej żony – Llosa ze skryby właśnie stał się znanym pisarzem z prawdziwego zdarzenia.
Moglibyśmy pewnie nadal wymieniać fakty z życia Llosy, które w “Ciotce Julii i skrybie” się znalazły. Dość powiedzieć, że powieść wywołała niemałe zamieszanie i przyczyniła się do wielu plotek na temat najpierw romansu, a potem małżenstwa pisarza z własną ciotką. Do tego stopnia, że Julia, zniecierpliwiona, napisała swoją wersję wydarzeń w książce “To, czego Varguitas nie powiedział”…
Nie może być jednak zbyt łatwo – i po tym dobrą literaturę poznamy – w “Ciotce Julii i skrybie” nie chodzi tylko o perypetie młodego Maria Vargasa Llosy ani o skandal wywołany romansem…
Powieść ma ciekawą konstrukcję, poza tym, postać Pedra – radiowego skryby – dostarcza nam nie lada czytelniczych emocji. Llosa przenosi się bowiem z opowieścią do radiowej fikcji, gdzie niesłychane historie ukazują nam realia życia w Peru.
I to nie jest koniec czytania między wierszami. Moim zdaniem, Mario Vargas Llosa chciał w “Ciotce Julii i skrybie” pokazać, jak narodziła się popkultura, jakimi mechanizmami się rządzi jak krótkie jest przysłowiowe “5 minut” popkulturowej sławy… Dziś mamy telenowele, kiedyś były radiowe audycje, a odbiorcy byli i są tacy sami…
Zapraszam do przeczytania “Ciotki Julii i skryby”, a kinomaniaków informuję, że “Ciotka Julia i skryba” zostało przeniesione na ekrany. Uprzedzam jednak, że ekranizacja spotkała się z dużą krytyką, zwłaszcza ze strony wielbicieli prozy Maria Vargasa Llosy, bowiem scenarzyści przenieśli opowieść do czasów współczesnych, a akcja zamiast w radiu dzieje się w telewizji…
No cóż, jak już wspomniałam – chodziło o popkulturę, a jakie czasy, taka popkutura…
A na miłe zakończenie, cytat z wykładu noblowskiego Maria Vargasa Llosy (który, musicie wiedzieć Drodzy czytelnicy, oprócz tego, że jest świetnym pisarzem, był równiez niemałym skandalistą i autorem kilku erotycznych powieści…):
"Nauczyłem się czytać, mając lat pięć, na lekcjach u brata Justiniana, w Szkole La Salle’a, w Cochabambie (w Boliwii). To najważniejsza rzecz, jaka przydarzyła mi się w życiu”.