O książkach i nie tylko czyli… Filary Ziemi – Ken Follet

-I co? Przeczytałaś już “Filary Ziemi”? Przecież już dawno ją ode mnie wzięłaś! – niecierpliwiła się M.

I upiwszy łyka kawy, ciągnęła dalej:

-Dla mnie ‘Filary Ziemi” były odkryciem. W ogóle byłam w szoku, że Ken Folett napisał książkę o Średniowieczu, bo on przecież normalnie to thrillery pisze!

A tu proszę, powieść o średniowiecznej Anglii. Oddane realia epoki, pokazane życie zwykłych śmiertelników i ludzi z wyższych sfer. A co najbardziej mnie w tej książce zafascynowało, to jak Ken Follet opisał walkę o wpływy i władze. Ten intrygi, konszachty, zdrady stanu i królewskie pucze… No, tak mnie to wciągnęło, że kupiłam sobie kolejne części z tej serii: “Świat bez końca” i “Słup ognia”.

Dla mnie bomba! Ale widzę, że Tobie się mniej podobało… – przerwała M.

-M., nie mogę stwierdzić, że mi się nie podobały “Filary Ziemi”. Tylko, że ja odnoszę wrażenie, że już to kiedyś czytałam… Od razu, od pierwszego rozdziału nie mogłam się powstrzymać, aby nie porównywać powieści Folleta do “Katedry w Barcelonie” Ildefonso Falconesa… Zobacz, to ten sam schemat: Średniowiecze: wiek XIII, opowieść bardzo dobrze osadzona w historycznych realiach, wyrazisty bohater, awansujący społecznie, a w tle trwająca lata budowa katedry. W “Filarach Ziemi” Kingsbridge, a w “Katedrze w Barcelonie” Świętej Marii od Morza. No, i różne intrygi na szczytach władzy. Do tego oczywiście wątek miłosny, to akurat “must have” wszystkich powieści 🙂 Chyba nie zaprzeczysz, że podobieństwo nasuwa się od razu?

– Być może. Nie czytałam “Katedry w Barcelonie”, nie umiem porównać. I dopóki tego nie nadrobię, “Filary Ziemi” będą stanowiły dla mnie nr 1! – zdecydowanie powiedziała M.

Drodzy Czytelnicy, gwoli ścisłości “Filary Ziemi” Kena Folleta były wydane jako pierwsze, bo już 1989 roku! I oczywiście, mimo, że obie książki są oparte na podobnym schemacie, to absolutnie nie są wobec siebie wtórne. Po prostu, ich tematem przewodnim jest powstawanie katedr, których budowy w średniowieczu ciągnęły się latami. Dlatego, że były bardzo kosztowne, dlatego, że budownictwo nie było wówczas rozwinięte, dlatego, że ich finansowanie zawsze zależało od osób będących akurat u władzy i ich woli. I obie te powieści są niesamowitym opisem epoki Średniowiecza, dla nas, współczesnych, bezcennym obrazem, jak wyglądało życie w różnych warstwach społecznych w tamtej epoce. Są taką niecodzienną lekcją historii – w przypadku “Filarów Ziemi” akurat historii Anglii.

Dlatego, choć ja osobiście nie odczułam tego “wow” jak przy “Katedrze w Barcelonie”, tylko z tego powodu, że nie czytałam tych książek wg dat ich wydania, a wg własnego “widzimisię”, to “Filary Ziemi” Wam bardzo polecam. Mimo, że jest to tylko beletrystyka, muszę przyznać Kenowi Folletowi, że świetnie się do pisania przygotował. A to się bardzo chwali!

Na zachętę dodam, że cała trylogia Filary Ziemi (“Filary Ziemi”, “Świat bez końca” i “Słup ognia”) w roku 2020 Ken Follet uzupełnił tomem, w którym cofa się w czasie do wydarzeń sprzed zbudowania katedry. Ta czwarta część serii , lub jak niektórzy wolą tom 0,5, nosi tytuł “Niech się stanie światłość” i razem z innymi tomami czeka na moje i Wasze odkrycie.