O książkach i nie tylko czyli… czy Amerykanin rozumie rosyjską duszę?
-Wiesz, kupiłam “Rasputina” – powiedziała M. upijając łyk kawy.
-Tę biografię, którą napisał niedawno Douglas Smith? – zapytałam
-Tak – odparła M. – A najlepsze jest, że jest taaaaka gruba!
M. ma takie małe zboczenie – uwielbia książki liczące około 1000 stron, bo wtedy przyjemność czytania dłużej trwa, jak sama tłumaczy… Na szczęście, nie umniejsza to jakości jej lektur 🙂
-Tylko wiesz… – zamyśliła się M. – mam obawy czy to możliwe, żeby Amerykanin zrozumiał rosyjską duszę?!
Hmm, wiele osób już próbowało zrozumieć postać Grigorija Rasputina i odpowiedzieć na pytanie, jak to się stało, że samozwańczy “święty” doczekał się takich względów na carskim dworze i zrobił tak zawrotną karierę…
“Rasputin” Douglasa Smitha pojawi się niedługo na Moli Książkowej, a tymczasem przypomnę pozycję raczej zapomnianą, wydaną w Polsce w 1985 roku pod tytułem “Święty demon Rasputin i kobiety”.
Opracowanie to mam w domu od lat, próbowalam je przeczytać jeszcze jako nastolatka. Nie przeszłam wtedy przez to, gdyż język książki był trudny i dość archaiczny. Jeśli dobrze pamiętam, oryginał “Świętego demona…” ukazał się w latach trzydziestych (!) w Niemczech, autorem zaś był René Fülöp-Miller.
A czy Niemiec może zrozumieć rosyjską duszę? Właściwie, czy postać Rasputina da się zrozumieć?
Tym akcentem chcę ocalić od zapomnienia “Świętego demona” oraz zapowiedzieć Wam, Drodzy Czytelnicy, że i o Rasputinie i o skomplikowanej rosyjskiej duszy niedługo na Moli Książkowej przeczytacie!