O książkach i nie tylko… czyli nad kim unosi się “Duch króla Leopolda”
-Następnym razem jak się zobaczymy, przyniosę Ci “Duch króla Leopolda”, skończyłam, mogę Ci już oddać – powiedziałam do M.
-Ooo, to szybko przeczytałaś! – zdziwiła się M. – jak wrażenia?
-Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało to opracowanie. Temat nie jest dla mnie nowy, a i poruszany był w innych dziełach przecież, choćby w tak klasycznym jak “Jądro ciemności” Conrada. No i opowiadałam Ci też o “Ciemności” Paula Krawczaka, która wprost nawiązuje do Conrada. Ale Adam Hochschild uwiódł mnie tym, że opracował cały temat z drobiazgowością dokumentalisty!
-Tak, to prawda – odpowiedziała M. – Przedstawił przede wszystkim cały kontekst historyczny, a to niemało!
-No właśnie – odparłam – niesamowite było czytać o tym, jak w ogóle Afrykę Europejczycy odkrywali i zawłaszczali ją sobie kawałek po kawałku. Przypadek belgijskiego Konga był szczególny, trzeba przyznać, to była jakaś szalona wizja jednego człowieka! Ale jak tak przyjrzysz się temu uważniej, to wychodzi na to, że ten wyjątek też potwierdza regułę. Pęd Leopolda II do posiadania własnej kolonii był znakiem czasów, w których żył. Leopold był chciwym i nieczułym na ludzką krzywdę władcą, owszem, ale nie był wyjątkiem. Wszystkie europejskie mocarstwa miały w XIX wieku kolonie w Afryce i wykorzystywały jej zasoby (w tym ludzkie!). I choć jedni posiadacze kolonii traktowały lepiej traktowały ich mieszkańców, a inni gorzej, to nikt tu nie był kryształowy… Widziałaś, co podaje Adam Hochschild – porównując śmiertelność w Kongu do np. kolonii niemieckich, to tam śmiertelność była wyższa! Kwestia tego tylko, że nikt nigdy tego pod lupę nie wziął… Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby zacząć grzebać w kolonialnej przeszłości tak dokładnie, jak to zrobił Adam Hochschild w przypadku Wolnego Państwa Kongo!
-Masz rację – powiedziała M. – to, że zbrodnie w Kongu wyszły na jaw, zawdzięczamy kilku osobom, które wbrew “wiatrom i naporom”, z uporem maniaka uświadamiali opinię publiczna o tym, co w Kongu się dzieje. Może po prostu inne kolonie nie miały takich “orędowników”? – zamyśliła się…
Tak, Drodzy Czytelnicy, temat, który poruszył Adam Hochschild w swojej książce “Duch króla Leopolda. Opowieść o chciwości, terrorze i bohaterstwie w kolonialnej Afryce” nie jest łatwy, ale razem z M. zachęcamy jednak, aby się z nim zmierzyć.
Drodzy Czytelnicy, powyższa rozmowa mogłaby się toczyć i toczyć, a wniosek z niej jest taki, że pieniądz (czytaj chciwość) rządzi tym światem i popycha ludzi u władzy do organizowania systemów opartych na wyzysku.. I że jednak, koniec końców, nikt u władzy nie jest sam, nawet najbardziej “zamordystyczni” dyktatorzy mają za sobą cały aparat władzy. Zatem, zawsze gdy dochodzi do takich zbrodni jak w Kongu za panowania tam Belgów, to “ludzie ludziom gotują ten los”. A najsmutniejsze jest to, że nawet dziś, w czasach gdy mamy rozmaite konwencje i rozwiązania prawne zapewniające prawa człowieka, duch króla Leopolda nadal unosi się nad Afryką i innymi krajami Trzeciego Świata. No, może jest trochę sympatyczniejszy, niczym duszek Kacper – ale ciągle umie straszyć. I nic nie wskazuje na to, żeby kiedyś miał przestać…
–